„Pora deszczowa w Austrii” 12 VI-24 VI 2010
To były niezapomniane wakacje. Jednak nie z nadmiaru wrażeń, ale z powodu deszczu, który padał codziennie. Po 8 deszczowych dniach pożegnaliśmy deszczowe Taury i przenieśliśmy się w miejsce, gdzie miało nie padać – do Wiednia, a potem do pobliskiej, bajkowej doliny nad Dunajem – Wachau.
Dzień 1
Po 9 godzinach podróży dotarliśmy do Austrii, do kraju związkowego Salzburg – miasteczka Hollersbach im Pinzgau. Zatrzymaliśmy się na niedużym campingu Dorfcamping http://www.dorfcamping-hollersbach.at/en/ położonym na wysokości 800 m n.p.m., 4 km od Parku Narodowego Hohe Tauern. Więc liczne szlaki turystyczne były na wyciągnięcie ręki.
Dzień 2
W dole zostawiliśmy Hollersbach i dolinę Hollersbachtal (u jej wylotu mieliśmy camping) i ruszyliśmy do gesthaus Berghof na 1175 m n.p.m. (szlak nr 14).
Najwyższym miejscem do którego dotarliśmy, była położona ponad 1700 m n.p.m. równina Hinterlachalm (szlak nr 20). Wiatr na chwilę rozwiał mgłę i odsłonił się ciekawy widok.
Dzień 3
Wodospad Krimml z trzema potężnymi progami. Nie żałowaliśmy godzinnej wspinaczki szlakiem Gerlosstrasse na wysokość 1470 m n.p.m., żeby z góry popatrzeć na ten 380-metrowy kolos.
Potem była długa wędrówka doliną Krimmler Achental, wzdłuż rzeki Krimml.
W końcu, doszliśmy do naszego celu schroniska Krimmler Tauernhau, położonego na wysokości 1631 m n.p.m. przytulnego. Tu zrobiliśmy sobie zasłużony odpoczynek.
Dzień 4
W drodze na szczyt Elferkogel (szlak nr 933), często spotykaliśmy krowy i byki. Przez te ostatnie musieliśmy czasami nadrobić trochę drogi, żeby je ominąć … Dla nas były to wysokogórskie krowy, bo wspięły się na wysokość ok. 2000 m n.p.m., często na bardzo strome stoki.
Niedaleko szczytu, krowy zniknęły i pojawiły się wysokie góry z ośnieżonymi zboczami.
Szczyt Elferkogel 2190 m n.p.m. zdobyty! Rozległa panorama ze szczytu, niestety bez słońca ale bez deszczu, on miał nas dopaść później, pod koniec 18- kilometrowej wędrówki.
Dzień 5
Dziś był tylko spacer ścieżką rowerową do oddalonego o 5 km Mittersill i powrót do Hollersbach. Pojawiło się w końcu słońce!
Dzień 6
Idąc w górę doliny Hollersbachtal (szlak nr 916) zamierzaliśmy dojść do schroniska Neue Fürther-Hütte, położonego na wysokości 2201 m n.p.m.
W dolinie było piękne słońce, ale i tak za parę godzin mieliśmy zmoknąć …
Po przejściu całej doliny (ok. 10 km ) przed nami był najtrudniejszy fragment szlaku. A im wyżej, tym robiło się bardziej stromo i zimniej.
Aż w końcu doszliśmy do schroniska Neue Fürther-Hütte. W czerwcu, jeszcze pustym wnętrzu, ogrzaliśmy się przy gorącej herbacie.
A potem był krótki spacer nad częściowo zamarznięte jeziorko Kratzenbergsee. Po czym, zaczęliśmy schodzenie w dół. Przed nami było kolejne 15 km, tym razem w dół, tym samym szlakiem nr 916.
Dzień 7
Po pokonaniu autem 40 km, znaleźliśmy się w Tyrolu, w miasteczku Hinterbichl (17 km od Matrei). Położona 1300 m n.p.m. wioska, jest świetnym miejscem wypadowym w pobliskie, wysokie szczyty. Zatrzymaliśmy się na jedynym campingu Bergkristall. http://www.bergkristall-hinterbichl.at/
Dzień 8
Droga na szczyt Muhskopf 2594 m n.p.m., prowadziła szlakiem nr 314 do góry, przez”śnieżny tunel” i obok zamkniętego schroniska Lasnitzenhütte.
Zanim weszliśmy na Muhskopf, podziwialiśmy zatopione w chmurach trzytysięczniki.
A na samym szczycie niespodzianka, zamiast krzyża – „zestaw wypoczynkowy” w wersji górskiej. Oczywiście musiałam sprawdzić czy jest wygodny.
Szlakiem nr 912 zeszliśmy do jeziora Berger See. Położonego na 2181 m n.p.m., stojące przy nim schronisko Berger-See Hütte okazało się zamknięte. Nie mieliśmy tego dnia szczęścia ani do schronisk ani do pogody, bo schodząc do Hinterbichl (szlak nr 80 i 312) złapała nas ulewa, która trwała do rana… .
Dzień 9
Częste opady deszczu doprowadziły do podtopień szlaków, wezbrania strumieni, więc nie zostało nam nic innego, jak spakować przeciekający namiot i pojechać tam, gdzie nie pada. Nasz wybór padł na Wiedeń. Po prawie 7-godzinnej podróży, zatrzymaliśmy się na wiedeńskim wielkim campingu Süd. http://www.wiencamping.at/en/camping-wien-sued/ .
Dzień 10
Z campingu mieliśmy tylko 4 km do „wiedeńskiego Wersalu” czyli do XVIII-wiecznego kompleksu pałacowego Schönbrunn. Zwiedzając cesarskie wnętrza, spacerując po parku i rozległych ogrodach z barokowymi fontannami, spędziliśmy tu pół dnia.
Nie padało (nie licząc porannego deszczu na capingu), ale był to kolejny dzień bez słońca, jak tak dalej pójdzie, to zapomnimy jak ono wygląda… .
Dzień 11
Ruszyliśmy na zwiedzanie Wiednia. Najpierw zaopatrzyliśmy się w bilet całodobowy na metro, który był najdogodniejszym środkiem transportu w austriackiej stolicy. Stację metra mieliśmy tuż przy campingu.
Zaczęliśmy od najważniejszej gotyckiej budowli Austrii, olbrzymiej katedry Św. Stefana.Potem był Pałac Cesarski Hofburg z VIII w.
Jeden z wielu neoklasycytycznych, eleganckich budowli Wiednia – Muzeum Historyczne i Parlament.
No i polski akcent w Wiedniu, za sprawą polskiego króla Jana III Sobieskiego. Tablica wmurowana na zewnątrz XIV-wiecznego kościoła, upamiętniająca 300-lecie zwycięstwa Sobieskiego w bitwie pod Wiedniem nad wojskami tureckimi.
Dzień 12
Kolejne 2 dni spędziliśmy w przepięknym rejonie Austrii w dolinie Wachau – oddaloną godzinę jazdy od Wiednia. Ta malownicza 35-kilometrowa dolina Dunaju, jest znana z uprawy winorośli oraz średniowiecznych miasteczek i ruin zamków oraz moreli. Zatrzymaliśmy się na campingu w Dürnstein.
Jednym z takich miasteczek jest miasteczko Melk, z barokowym opactwem Benedyktynów. Najpierw zwiedzaliśmy wnętrza czyli klasztor z wielką biblioteką i kościół.
A potem otaczające opactwo ogrody z eleganckimi pawilonami. No i doczekaliśmy się w końcu długo wyczekiwanego słońca!
Następnym miejscem, które odwiedziliśmy było miasteczko Spitz. Otoczone winnicami, z ruinami zamku z XIII w. Hinterhaus. Musieliśmy się do niego wspiąć po stromym wzgórzu, skąd mieliśmy ładny widok na Dunaj i okolice.
Na koniec zostawiliśmy sobie, najpiękniejsze miasteczko w dolinie Wachau – Dürnstein. Z górującymi nad miasteczkiem ruinami średniowiecznego zamku (z którym wiąże się ciekawa historia) oraz charakterystyczną niebieską wieżą.
Dzień 13
Wypatrzony z zamkowego wzgórza w Dürnstein (8 km), opactwo Benedyktynów Göttweig w miasteczku Furth bei Göttweig. Wpisany na listę UNESCO barokowy kompleks klasztorny, pieczołowicie odrestaurowany, robi wielkie wrażenie.
W pobliżu Dürnstein znaleźliśmy stylizowany na angielski zamek – Graffenegg z XIX w. .
Z wielkim parkiem i nowoczesną muszlą koncertową, w której cyklicznie odbywają się koncerty muzyki poważnej. Stare i nowe, ciekawe połączenie.