Palmy, pomarańcze i śnieg – Andaluzja 11II- 21II
W poszukiwaniu słońca, 10 lutowych dni (czas ferii zimowych) w 2020 roku, postanowiliśmy spędzić na południu Hiszpanii – w Andaluzji. Swoja przygodę mieliśmy zacząć i skończyć w Maladze, największego miasta na wybrzeżu Costa del Sol (Słonecznym Wybrzeżu) Morza Śródziemnego, u stóp Gór Betyckich. Samochodem mieliśmy zjechać wschodnią część Andaluzji z „białymi miasteczkami” oraz zdobyć jeden ze szczytów pasma Sierra Nevada.
Jesienią 2019 kupiliśmy bilety lotnicze (linie Ryanair), zarezerwowaliśmy kwatery oraz samochód. Lot z Berlina odbył się zgodnie z planem, wystartowaliśmy o 19 mimo szalejącej wichury, w Maladze byliśmy o 22. Ze względu na późną porę i odległość (lotnisko znajdowało się 30 km od Malagi ), rezerwując apartament – wykupiliśmy dodatkową opcję, odebrania nas z lotniska przez właściciela i dowiezienia do mieszkania (20 €). Po 40 min szybkiej jazdy, pustą autostradą dotarliśmy do naszego niedużego ale przytulnego apartamentu, oddalonego 15 min spacerem od morza.
1) 12 II Malaga
Po porannym bieganiu słoneczną promenadą wzdłuż morza i zjedzeniu śniadania, wyruszyliśmy zwiedzać miasto. Miejskim autobusem dojechaliśmy do centrum. Zwiedzanie zaczęliśmy od symbolu miasta – Alcazaby arabskiej twierdzy pochodzącej z XI w. i muzułmańskiego pałacu. Obydwa obiekty znajdują się na górującym nad miastem – wzgórzu Gibralfaro. Wspinaczka stromymi alejkami i schodami, trochę nas zmęczyła ale dla pięknych widoków było warto. Rozległe panoramy na port, miasto i arenę walki byków, podziwialiśmy z punktów widokowych, mieszczących się na grubych murach otaczających
twierdzę. Potem był spacer po wewnętrznych dziedzińcach pałacu, między fontannami, przyciętymi żywopłotami i drzewami pomarańczy. Jakby było mało atrakcji, to u podnóża wzgórza znajduje się – przepięknie oświetlony nocą – rzymski amfiteatr z I w. p.n.e., ale i w dziennym świetle robi duże wrażenie. Zanim wróciliśmy autobusem na kwaterę, zrobiliśmy sobie spacer wąskimi uliczkami po nowoczesnym
centrum z majestatyczną, średniowieczną katedrą oraz spacer nadmorską promenadą, z wysokimi palmami, w liściach których uwiły sobie gniazda kolorowe papugi. Pamiętam, że termometr przy aptece obok naszego przystanku pokazywał 27°C ! Wieczorem, podstawiono pod nasze mieszkanie – wcześniej zarezerwowane – auto a dokładnie skodę fabię, w kolorze białym.
2) 13 II El Torcal de Antequera/Alhama de Granada/Cacin
50 km na północ od Malagi znajduje się park krajobrazowy El Torcal de Antequera. To skalne miasto z niezwykłymi formacjami skalnymi i skalnym labiryntem znajduje się na górskim płaskowyżu o powierzchni 17 km². Wybraliśmy najdłuższy, oznakowany – 5 kilometrowy szlak, który zaczyna się (i kończy) przy dużym parkingu i centrum turystycznym. Z najwyższego punktu widokowego (1340 m n.p.m.) można podziwiać ładną panoramę.
W drodze do kwatery w miejscowości Cacin, odwiedziliśmy nieduże, położone wśród wzgórz białe miasteczko – Alhama de Greanada. Jest ono położone na skraju stromego, rzecznego wąwozu. 2 godziny upłynęły nam na spacerowaniu wąskimi ścieżkami wzdłuż rzeki, wykutym w ścianie wąwozu betonowym chodnikiem i wspinaniem się stromymi schodami na tarasy widokowe. Oglądanie miasteczka z różnych perspektyw było ciekawym przeżyciem, na koniec był spacerem po mieście i kawa na głównym placu miasteczka.
A im bliżej kwatery tym robiło się bardziej górzyście, a na horyzoncie pojawiły się zaśnieżone góry Sierra Nevada – z najwyższym (w kontynentalnej Hiszpanii) Mulhacén 3478 m n.p.m. W takich okolicznościach przyrody przerwa na sesję zdjęciową była konieczna. W końcu dojechaliśmy do położonej wśród malowniczych pagórków niewielkiego miasteczka Cacin. Wieczorem zrobiliśmy sobie spacer po malowniczej okolicy. Było dość zabawnie, ponieważ gospodyni za grosz nie mówiła po angielsku a my po hiszpańsku. Wynikło nieporozumienie związane ze słowem „maniana” (nie znaliśmy tego słowa a internetu nie było). Teraz już wiem, że „maniana” to „jutro” a pani chciała żebyśmy za mieszkanie zapłacili następnego dnia.
3) 14 II Grenada/ Laroles 1080 m n.p.m.
Szkoda, że w tak pięknym miejscu, zatrzymaliśmy się tylko na jedną noc, rano zanim wyruszyliśmy do Grenady pospacerowaliśmy sobie po wzgórzach porośniętych drzewami migdałowymi. Nie wiedziałam, że migdały (zbierane 2 razy w roku) rosną w skorupkach i są takie dobre! W niecałe 30 min jazdy samochodem, dojechaliśmy do Grenady. Przyjechaliśmy tu dla
zobaczenia z bliska Alhambry – niezwykłego kompleksu pałacowo-zamkowego zbudowanego w średniowieczu przez władców muzułmańskich, którzy uczynili Grenadę stolicą swojego państwa na Półwyspie Iberyjskim. Mimo, że do wnętrz pałacowych nie wchodziliśmy (nie kupiliśmy wcześniej biletów przez internet) to i tak Alhambra zrobiła na nas duże wrażenie.
Ale to nie był koniec wrażeń na ten dzień. Musieliśmy jeszcze dotrzeć do miasteczka w górach – Laroles. .A droga do niego prowadziła przez Sierra Nevada a przez przełęcz położoną na 2040 m n.p.m. – Puerto del Ragula, bardzo krętą i stromą drogą. Na szczęście droga była przejezdna, bo śnieg zalegał tylko na poboczu. Po 100 km dotarliśmy do białego miasteczka, ładnie położonego na zboczu góry.
4) 15 II Morron del Mediodia 2756 m n.p.m. –12 km
Chcąc wspiąć się na Morron del Mediodia w Sierra Nevada, musieliśmy wcześnie wstać. Od przełęczy dzieliło nas tylko 15 km , ale w obawie o wolne miejsce na
parkingu, chcieliśmy tam dotrzeć przed 8 rano. O tej porze duży parking był pusty, dlatego jak wróciliśmy po paru godzinach, mieliśmy problem z odnalezieniem auta w gąszczu innych samochodów. Droga na szczyt zajęła nam niecałe 3 godziny. Wraz z wysokością przybywało śniegu, raki i kijki nie były konieczne, szlak prowadził głównym grzbietem, który tylko z jednej strony był w śniegu. Nie wiało, było dość ciepło, słońca nie brakowało a widoki niezapomniane.
5) 16 II Bayárcal 1300 m n.p.m. 22 km
Tego dnia zrobiliśmy sobie całodniową wycieczkę do sąsiedniego białego miasteczka – Bayárcal. Jest ono położone na zboczu góry, na które nie mogliśmy się napatrzeć zjeżdżając samochodem z przełęczy Puerto del Ragula. Do miasteczka doszliśmy krętą, asfaltową drogą, mijając uprawy drzew migdałowych a droga powrotnej było więcej wspinaczki bo musieliśmy najpierw zejść ścieżką na dno wąwozu, a potem wspiąć się gruntową drogą do Larole. To był chyba najbardziej gorący – jeśli nie upalny dzień, bo w cieniu było 25 ° C. Bayárcal to jedno z kilku przepięknych „białych miasteczek” które odwiedziliśmy w Andaluzji, a o którym nie znalazłam żadnej wzmianki w przewodnikach, może i dobrze, bo tu trudno było spotkać turystę. Po dojściu do Laroles, pospacerowaliśmy wąskimi i stromymi uliczkami, pustego miasteczka. Na koniec robiąc zakupy w miejscowym sklepie.
Po dojściu do Laroles, pospacerowaliśmy wąskimi i stromymi uliczkami, pustego miasteczka. Na koniec robiąc zakupy w miejscowym sklepie.
6) 17 II Trevélez – 1476 m n.p.m. / Nerja -150 km
Tego dnia spędziliśmy w aucie 3 godziny, bo musieliśmy dojechać do kolejnej kwatery w miejscowości Nerja nad Morzem Śródziemnym. Wybraliśmy malowniczą drogę wiodą przez góry i urocze „białe miasteczka”, wzdłuż głównego grzbietu Sierra Nevada.
Najbardziej znane w tej części Andaluzji „białe miasteczko” to Trevélez – najwyżej położona osada w Hiszpanii. Miejscowość znana jest też z wyśmienitej, suszonej szynki, którą kupić można wszędzie, włącznie ze sklepikiem z pamiątkami… .
Po dotarciu do Nerji, zakwaterowaniu się w wygodnym apartamencie z balkonem z którego mieliśmy przepiękny widok na okolice z morzem w tle, poszliśmy na pomorską promenadę. Do przejścia mieliśmy ponad kilometr, więc przy okazji zwiedziliśmy miasto.
7) 18 II Frigiliana 16 km
Mieszkaliśmy na obrzeżach Nerji, dlatego szybko znaleźliśmy się w pagórkowatym terenie. Droga do Frigiliany była bardzo urozmaicona, najpierw stopniowo
wspinaliśmy się drogą, mijając wille z wielkimi ogrodami, potem szliśmy korytami wyschniętej (okresowej) rzeki, żeby pod koniec wspiąć się ścieżką po skarpie do Frigiliany. Mijaliśmy ogrody pełne egzotycznych drzew z dorodnymi owocami jak: awokado, banany czy melony. Miałam na wyciągnięcie ręki owoce, które znałam ze sklepowej półki.
Po ilości turystów na uliczkach widać, że jest to obowiązkowy punkt odwiedzin na mapie „białych miasteczek”. To przyklejone do górskiego zbocza miasteczko, ma przewagę nad innymi „białymi”, że z jego górnej części można podziwiać ładny widok na morze. W tej części turystycznej Frigiliany wszystko jest tu bardzo zadbane, odmalowane, „ukwiecone” – tak jak na pocztówkach.
8) 18II Ronda/Malaga
Przyszedł czas na opuszczenie pochmurnej i wietrznej Nerji i powrót do Malagi. Ale zanim do niej wróciliśmy, minęliśmy ją i ruszyliśmy na zachód w kierunku Rondy. Druga godzina podróży upłynęła nam na oglądaniu górskich krajobrazów i kilku przerw na punktach widokowych. Ronda jest obok Sewilli i Granady najczęściej odwiedzanym miastem w Andaluzji, nie bez powodu.
Po zostawieniu samochodu na bezpłatnym parkingu pod miastem, ruszyliśmy do centrum starego miasta, żeby zobaczyć słynny XVIII-wieczny Nowy Most ( Puente Nuevo) i przepaść El Tajo nad którą jest przerzucony. Gdy most i przepaść zostały obejrzane i sfotografowane z dołu, z góry i z boku – z kawiarnianego ogródka, znaleźliśmy drugi zabytkowy Most Stary a za nim drugą część starego miasta. Równie ciekawa ale prawie bez turystów. Spacerowaliśmy tu między majestatycznymi pałacami, pustymi placami i pięknymi ogrodami ze schodami na skalnym tarasie , wąskimi uliczkami z ładnymi kamienicami. Na koniec był zdjęcie z „twórcą” korridy Pedro Romero, z której miasto słynie w całej Hiszpanii.
9) 19 II Malaga/ Polska
Zanim ruszyliśmy metro-kolejką na lotnisko, zrobiliśmy sobie ostatni spacer po zabytkowym centrum i promenadzie. Były ostatnie zakupy i przyszedł czas na pożegnanie słonecznego, pięknego miasta. Samolotem do Berlina odlecieliśmy o 15:30.